Nunc et in hora mortis nostrae Drukuj
Marysia pisze...
wtorek, 26 października 2010 18:06

„Święta Maryjo Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej, amen”. Powtarzamy odruchowo. Zastanawiamy się w tym momencie, co uszykować na jutrzejszy obiad, kiedy zadzwonić do babci i czy wypłata jest już na koncie.

Potrzebujemy modlitwy jak powietrza, jak światła, jak ciepła. Potrzebujemy jej teraz, bo właśnie teraz toczy się walka o nas. Diabeł jak lew ryczący krąży szukając, kogo pożreć. Żadna wielka zwierzyna mu nie umknie..... może tylko mała mysz się prześlizgnie? W takim razie dobrze, że dla świata jestem szarą myszą.

Potrzebujemy modlitwy Miriam w natłoku spraw, zdarzeń, obrazów, myśli, pogróżek, osób, wspomnień... Rozpaczliwie potrzebujemy wsparcia kogoś bliskiego, kto stanąłby za nami, położył rękę na ramieniu i z kojącym uśmiechem szeptał do ucha : nie bój się.

Żywa obecność kogoś tak życzliwego i rozumiejącego, jak nikt inny na świecie. Kogoś, kto modli się za nas szczególnie w dwóch najważniejszych momentach naszego życia: teraz – i w godzinie śmierci.

Przeszłość może być straszna. Przyszłość może być niepewna. Nic na to nie poradzę. Liczy się tylko moje „teraz”. Moje dzisiejsze zwycięstwo modlitwy nad polującym królem ciemności.

Kiedy zaczynam naprawdę modlić się za innych, odmieniam nie tylko ich teraźniejszość, ale swoją własną także. I to jest dar Ducha. Bo nie muszę myśleć o obiedzie i o stanie konta, wspominać gorzkiego rozczarowania doznanego przed miesiącem ani przesadnie martwić się o jutrzejszą trudną rozmowę w pracy. Lepiej zostawić to i postarać się, by wejść w historię życia Jezusa i przez nią wypraszać łaskę innym. Tylko na teraz. Tylko na dzisiaj. Tylko to się liczy : jeden moment intensywnej prośby, co zmusza do zapomnienia o sobie, do.... umierania dla siebie.

A gdy umierasz dla siebie, wówczas "teraz" i "w godzinę śmierci" zlewa się w jedno. Scala się w tobie. Dokonuje wewnętrznych przekształceń. Stajesz się nowym człowiekiem.

Czasem chcemy zrobić komuś niespodziankę. Prosimy żeby zamknął oczy, a potem dokładnie odliczamy - by wiedział, w którym momencie je otworzyć, żeby ujrzeć naszykowany prezent. Nie może się doczekać, niecierpliwi się, jest podniecony, ale wstrzymujemy go aż do najwłaściwszego momentu. "Jeszcze nie... Jeszcze nie... Jeszcze nie... Teraz!!!!".

Dni do ujrzenia Pana Boga też tak można odliczać : zdrowaśkami. „Jeszcze nie... Jeszcze nie... Jeszcze nie...” - i w godzinę śmierci naszej zabrzmi uradowane: "Teraz!!!". W najwłaściwszym momencie zamkniesz oczy, żeby je naprawdę otworzyć i ujrzeć naszykowany prezent: niebo.

Święta Maryjo Matko Boża, módl się za nami teraz i w godzinę śmierci naszej : byśmy teraz uczyli się umierać - i byśmy w chwili śmierci drżeli z ekscytacji jak przed spełnieniem największego marzenia.

Meroutka

Zmieniony: wtorek, 26 października 2010 19:24