Boża miłość jest szalona Drukuj
ZadumAnia
poniedziałek, 24 grudnia 2012 01:26

Bóg – wszechpotężny, odwieczny, Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec (Ap 22, 13). Wszystko przez Niego się stało, a bez Niego nic się nie stało, z tego, co się stało. (J 1, 2) Ten Bóg, z miłości do człowieka, wcielił się w postać dziecka. Przyoblekł się w ludzkie ciało – Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas (J 1, 14). Czy Władca świata mógłby w bardziej doskonały sposób zaświadczyć o Swojej miłości, oddaniu, pragnieniu bliskości...? Jak wielki to Cud, jak wielka to tajemnica.
Jezus Chrystus istniejąc w postaci Bożej,
nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem,
lecz ogołocił samego siebie,
przyjąwszy postać sługi,
stawszy się podobnym do ludzi.
A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka,
uniżył samego siebie ... (Flp 2, 6-8)

Kiedy patrzę na obrazy czy kartki świąteczne, przedstawiające Świętą Rodzinę u żłóbka, czuję pewien niedosyt. Mam poczucie, że nie do końca oddają one ten nieprawdopodobny stopień Chrystusowego uniżenia. Spróbujmy choć raz, myśląc o Dzieciątku, przywołać na myśl nie tyle obraz słodko śpiącego niemowlęcia, ile raczej wyobrazić sobie noworodka, dziecko, które dopiero co wydostało się z łona matki – nagie, brudne, może trochę pomarszczone, usiłujące wydać swój pierwszy krzyk. Tak kruche, bezbronne, maleńkie, delikatne... Emmanuel. Bóg z nami.

Słowo odwieczne zamieszkało wśród nas. Najpierw jako Dziecko, Bóg - Człowiek w osobie Jezusa Chrystusa, a dziś zamieszkuje w sercu każdego z nas przez Ducha Świętego. Choć faktem jest, że czasem trudno dostrzec Jego obecność. A to dlatego, że Bóg nasz – święty, wszechmogący, potężny, jest Bogiem pokornym, uniżonym, delikatnym... On trwa nieustannie w naszych sercach, jest przy nas w każdej sekundzie naszego życia, lecz nie narzuca się swoją obecnością. Jest cichy i pokorny. Trzeba wejść w głąb swojego serca, potrzeba z naszej strony wyciszenia, skupienia, uważności, by Go dostrzec, uszanować i zachować świadomość Jego obecności. Bo zwykłe zabieganie, zatopienie w sprawach tego świata, byle złość, egoistyczne skupienie się na sobie, to wszystko przysłania Miłującą Obecność. To wszystko sprawia, że oczy serca odwracają się od Jezusa, który bez ustanku trwa przy nas, cichy, pokorny, kochający do szaleństwa.

Narodziłem się NAGI, mówi Bóg, abyś ty potrafił wyrzekać się samego siebie.
Narodziłem się UBOGI, abyś ty mógł uznać mnie za jedyne bogactwo.
Narodziłem się W STAJNI, abyś ty nauczył się uświęcać każde miejsce.
Narodziłem się BEZSILNY, abyś ty nigdy się mnie nie lękał.
Narodziłem się Z MIŁOŚCI, abyś ty nigdy nie zwątpił w moją miłość.
Narodziłem się W NOCY, abyś ty uwierzył, iż mogę rozjaśnić każdą rzeczywistość spowitą ciemnością.
Narodziłem się W LUDZKIEJ POSTACI, mówi Bóg, abyś ty nigdy nie wstydził się być sobą.
Narodziłem się JAKO CZŁOWIEK, abyś ty mógł się stać synem Bożym.
Narodziłem się PRZEŚLADOWANY OD POCZĄTKU, abyś ty nauczył się przyjmować wszelkie trudności.
Narodziłem się W PROSTOCIE, abyś ty nie był wewnętrznie zagmatwany.
Narodziłem się W TWOIM LUDZKIM ŻYCIU, mówi Bóg, aby wszystkich ludzi zaprowadzić do domu Ojca.

Lambert Noben, ORĘDZIE Z GROTY BETLEJEMSKIEJ

On nigdy nie rezygnuje. Nieustannie jest obecny w twoim sercu i czeka, aż Go dostrzeżesz, aż zaczniesz przeżywać swoją codzienność w łączności z Nim, aż pozwolisz Mu obdarzać się miłością i odwzajemnisz się tym samym... Tak, jak ponad 2000 lat temu w Betlejem, tak i dzisiaj Stwórca uniża samego siebie, ogołaca się i przychodzi, by zamieszkać wśród nas, w naszych sercach. A to wszystko z miłości i dla miłości.

Niech będzie uwielbiony i błogosławiony Ten, Który jest, i Który był i Który przychodzi!

as

Zmieniony: czwartek, 27 grudnia 2012 23:31