ZadumAnia
15. września - Matki Bożej Bolesnej PDF Drukuj Email
ZadumAnia
niedziela, 15 września 2013 14:02

Stała Matka Boleściwa obok krzyża ledwo żywa, gdy na krzyżu wisiał Syn...

Pomyśl, jak wielki ból wypełniał serce, duszę, właściwie całą istotę Maryi, kiedy patrzyła na mękę swojego umiłowanego Syna. Syna, który przecież był tak dobry, pokorny, nikomu nie zrobił krzywdy. Nie zasłużył na takie cierpienie. Wysłany przez Boga Ojca, aby ogłosić dobrą nowinę o Królestwie. Książę Pokoju. Odrzucony przez rodaków, zniszczony, zhańbiony, zmiażdżony cierpieniem. Owszem, to Syn Boży, Mesjasz, Zbawiciel. Ale to przecież też po prostu Jej dziecko.

Można by pomyśleć, że to aż dziwne, że Maryja tak nas kocha – nas, zabójców Jej Syna. W końcu to przez nasze grzechy Jezus tak cierpiał. To z naszego powodu Jej matczyne serce przenikał trudny do wyobrażenia ból.

Ale taki obraz sytuacji nie jest w pełni prawdziwy. Przecież to nie grzech zabił Jezusa. Jezus nie jest jego ofiarą, nie został pokonany. Na krzyżu Chrystus nie został zwyciężony - to On zwyciężył. Jezus nie jest ofiarą grzechu – On ofiarował się Ojcu. Za nas. I co ważne, co wymaga podkreślenia – uczynił to w całkowitej wolności. To była Jego decyzja, Jego wola. Zrobił to z miłości. Sam przecież powiedział: "Ja życie moje oddaję, aby je potem znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca." (J 10, 17-18) Jezus gdyby chciał, mógłby w jednej chwili powalić swoich oprawców na ziemię. Mógłby zejść z krzyża. Ale On pragnął oddać swoje życie za nas. Ofiarował się Ojcu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. (Ga 4, 5)

Pomyśl teraz – co czuje Matka, kiedy wie, że Jej Syn tyle wycierpiał po to właśnie, aby nas zbawić... Widzi, że Bóg Ojciec tak bardzo cię pragnie, że nie oszczędził Swojego Umiłowanego Syna, aby cię odzyskać. Że Jezusowi tak bardzo na tobie zależało, że nie cofnął się przed niczym, że cierpiał dla ciebie niewysłowione męki. Maryja nie może ciebie nie kochać! Jej Serce gorąco pragnie, aby życzeniu Jej Syna stało się zadość, aby Jego męka nie była nadaremna. Abyś nawrócił się i miał życie wieczne. Abyś przyjął łaskę zbawienia. Abyś zapłonął miłością do Jej Syna!

Ona kocha cię jak własnego Syna. Po prostu nie może inaczej. Maryja nie może ciebie nie kochać. Maryja bardzo kocha grzeszników.

Jeśli masz chwile smutne w swym życiu, powierz się Matce.                       
Kiedy rozpacz rozdziera twe serce, ofiaruj się jej.     

Matce, która pod krzyżem stała,          
Matce, która się z Synem żegnała.        
Która uczyć cię będzie pokory,           
Cierpienie znieść ci pomoże.            

Jeśli zgubisz swą drogę do Boga, powierz się Matce.
Gdy w twym sercu znów zagości trwoga, ofiaruj się jej.

as

Zmieniony: niedziela, 15 września 2013 14:12
 
Pomyśl tylko... PDF Drukuj Email
ZadumAnia
poniedziałek, 20 maja 2013 21:48

Źródło: www.yesHeis.com

Zmieniony: poniedziałek, 20 maja 2013 21:49
 
Bez Ciebie nic nie możemy uczynić PDF Drukuj Email
ZadumAnia
niedziela, 19 maja 2013 14:47

Doświadczenie własnej niemocy. Poczucie, że serce zamknięte jest w grubej, twardej skorupie – skorupie, której nie jesteś w stanie w żaden sposób skruszyć. Bezradność w obliczu własnej słabości. Świadomość swojej grzeszności i ogarniające poczucie bezsilności, kiedy widzisz wyraźnie swój własny egoizm i nie jesteś w stanie nic z nim zrobić, w żaden sposób go przekroczyć. A widzisz go wyraźnie – nie możesz mu zaprzeczyć ani ukryć przed innymi. Do tego ten raniący Serce Jezusa brak zaufania...  Dopiero wówczas dociera do ciebie pełniej prawda tych słów – że "beze Mnie nic nie możecie uczynić". (J 15, 5) Tak, Panie, uznaję, że wszystko, wszystko jest Twoją łaską. Bez łaski – jestem niczym, nie jestem zdolna uczynić nawet najmniejszego kroku naprzód. Przenikająca serce świadomość, czym jestem wobec Ciebie... Co mam Ci powiedzieć? Pragnę jedynie się uniżyć. Moja dusza milczy. Jest cisza.

Pojawia się jednak światełko nadziei:
Szczęśliwy, kogo Bóg karci, więc nie odrzucaj nagan Wszechmocnego.
On zrani, On także uleczy, skaleczy
– i ręką swą własną uzdrowi. (Hi 5, 17-18)
I Twoja obietnica – skierowana co prawda do synów Zebedeusza, jednakże mam ufność, że stanie się także i moim udziałem. Bo uczniom właśnie takim, jak ja – grzesznym – pysznym, zapatrzonym w siebie, mówisz: "kielich, który Ja mam pić, pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie" (Mk 10, 39). Panie mój, czy to możliwe, że i ja będę kiedyś potrafiła tak kochać? Tylko Ty możesz uzdolnić moje serce do prawdziwej miłości – miłości bezinteresownej, gotowej do całkowitego daru z siebie.

Słowa te budzą nadzieję. Jednak w obliczu tak wspaniałej obietnicy świadomość mojego egoizmu, mojej nędzy i bezsilności wręcz się pogłębia. Do tego to odczucie zamknięcia serca w skorupie, z którą nie jestem w stanie sobie poradzić. Bez Ciebie NIC nie mogę uczynić... Każde zapewnienie o Twojej miłości do mnie wyciska z oczu łzy. Kruszeję, Jezu. Uniżam się przed Tobą. Uznaję swój grzech. Serce powoli budzi się z letargu – zaczyna rodzić się tęsknota.

Nareszcie nadchodzi czas Komunii świętej. Ale kapłana nie widać. Minuty wyczekiwania dłużą się niemiłosiernie. Moje serce jest tak bardzo głodne, tak bardzo spragnione – jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody (Ps 63, 2). Ale oto jest – idzie mój Pan, idzie mój Pan! On teraz biegnie(!), by spotkać mnie. Jesteś ze mną, dajesz mi się cały. Nie trzeba żadnych słów. Jesteś. A Twoja miłość kruszy mury. Zaspokaja wszelkie pragnienie. Sprawia, że serce momentalnie mięknie. Jesteś. Miły mój jest mój, a ja jestem Jego. (Pnp 2, 16) Tylko Ty i ja. Jest cisza... Miłosierny mój Pan.

Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham.

as

Zmieniony: niedziela, 19 maja 2013 22:16
 
Życie ukryte z Chrystusem w Bogu PDF Drukuj Email
ZadumAnia
czwartek, 18 kwietnia 2013 15:39

Lekcja

Temat: Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi. (Dz 5, 29)

Sporo jest osób, w tym dobrych i świętych, które nie rozumieją twojej drogi. Ich droga jest zupełnie inna od twojej. Równie piękna, równie potrzebna, jednak zupełnie inna. To dobrze. Dzięki temu Oblicze Boga może objawiać się pełniej w Jego Kościele. To trudne, wiem. Poczucie niezrozumienia, bycia niesprawiedliwie osądzonym. Niepewność, czy droga, którą idziesz jest właściwa. Przedłużające się wyczekiwanie, aby Pan oświetlił ci drogę choć na jeden maleńki krok. Czasem czujesz, jakbyś szedł po omacku...

Drugi człowiek może stać się dla ciebie lustrem, w którym masz szansę wyraźniej zobaczyć samego siebie. Jego świadectwo może stać się dla ciebie drogowskazem. Jednak nie zapominaj, że trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi. On zna cię najlepiej. On wie, jaką drogą powinieneś pójść. On chce dać ci szczęście i doprowadzić cię do celu. U Niego szukaj odpowiedzi. Droga, którą idzie twój brat, może być piękna, szlachetna, może nawet wzbudzać twój podziw. Jednak nie znaczy to, że masz iść jego śladami. Tak łatwo jest zagubić samego siebie. Bóg narysował dla ciebie specjalną, jedyną w swoim rodzaju mapę – słuchaj swojego Przewodnika. I pamiętaj, że „być sobą to być świętym”. Wsłuchaj się przez chwilę w to, co mówi o tobie Ojciec:

Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu; tyś mój!
Albowiem Ja jestem Pan, twój Bóg, Święty Izraela, twój Zbawca.
Daję Egipt jako twój okup, Kusz i Sabę w zamian za ciebie.
Ponieważ drogi jesteś w moich oczach, nabrałeś wartości i Ja cię miłuję,
przeto daję ludzi za ciebie i narody za życie twoje.
Nie lękaj się, bo jestem z tobą.

 Nie lękaj się. Zgódź się iść tą drogą, którą przygotował dla ciebie Pan. Zaufaj Mu i daj się poprowadzić. Droga może wydawać się mozolna, bądź cierpliwy i wytrwały. A to, że inni cię nie rozumieją, że nie dostrzegają wartości twojego kroczenia za Jezusem? Tym lepiej. "Nie pragnij błyszczeć niczym pozłacany kurek na dachu potężnego budynku. Choćby lśnił najpiękniej i był umieszczony bardzo wysoko, nie ma to znaczenia dla trwałości budowli. – Obyś był raczej jako ów stary kamienny blok, ukryty pod ziemią, w fundamentach, gdzie nikt cię nie dostrzeże; dzięki tobie dom się nie zawali." (św. Josemaria Escriva) Przez chrzest święty „umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze Życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale.” (Kol 3, 3)

Panie, przepasz mnie i poprowadź...

as

Zmieniony: piątek, 19 kwietnia 2013 10:36
 
Dziękuję za Krzyż PDF Drukuj Email
ZadumAnia
sobota, 16 marca 2013 22:08

Kolejny raz upadam... Kolejny raz daję świadectwo, jak słaba jest moja miłość, na jak niewiele potrafię się zdobyć, z jakim trudem przychodzi mi przekraczanie siebie... Powoli tracę nadzieję, pozwalam opanować się rozpaczy i zwątpieniu...

Ale czy Twoja łaska nie jest nieskończenie większa od mojej nędzy? Ty, Panie, jesteś WSZECHmogący. Choć czuję się pobita, zmiażdżona, zwyciężona przez szatana, to nie powinnam wątpić w to, że Ty możesz mnie podnieść. Dlatego ośmielam się prosić, już nie wiem po raz który z kolei – przyjdź Panie i wydobądź swoją owcę z zarośli... Weź mnie w swoje ramiona!

Tak zmagam się nieustannie z moją słabością. Czasami jej zaprzeczam – udaję, że wszystko gra; czasami usiłuję ją zwalczyć – za wszelką cenę chcę ją pokonać i pozbyć się jej raz na zawsze. Ale może niepotrzebnie walczę z tymi wiatrakami...? Może zamiast walczyć, powinnam przyjąć swoje słabości... Przecież to właśnie moja nędza pozwala mi zrozumieć, że tak bardzo Cię potrzebuję, uczy mnie polegać na Tobie i tylko Tobie ufać. Właśnie moja nędza uczy mnie pokory, uzmysławia mi potrzebę modlitwy i uświadamia mi, że niczym nie zasłużyłam na Twoją wielką miłość – że jest ona darmowa, bezinteresowna, wieczna i niezmienna. Być może moje słabości to właśnie mój krzyż – miejsce mojego zmagania, w które muszę wejść zjednoczona z Tobą. Pomóż mi Panie pokochać mój krzyż. Nie przyjąć go, ale umiłować.

Wierzę, że każdy z nas ma swój krzyż – każdy jest inny, robiony na miarę, najlepszy. A wszystkie prowadzą do jednego celu – do zmartwychwstania i życia w jedności z Tobą na wieki.

Dzięki Ci, Boże mój, za ten Krzyż, który Jezus cierpiał za mnie...
W Twoich Ranach jest moje zdrowie, a w Twoim Krzyżu jest moja siła.

as

Zmieniony: sobota, 16 marca 2013 22:15
 
Boża miłość jest szalona PDF Drukuj Email
ZadumAnia
poniedziałek, 24 grudnia 2012 01:26

Bóg – wszechpotężny, odwieczny, Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec (Ap 22, 13). Wszystko przez Niego się stało, a bez Niego nic się nie stało, z tego, co się stało. (J 1, 2) Ten Bóg, z miłości do człowieka, wcielił się w postać dziecka. Przyoblekł się w ludzkie ciało – Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas (J 1, 14). Czy Władca świata mógłby w bardziej doskonały sposób zaświadczyć o Swojej miłości, oddaniu, pragnieniu bliskości...? Jak wielki to Cud, jak wielka to tajemnica.
Jezus Chrystus istniejąc w postaci Bożej,
nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem,
lecz ogołocił samego siebie,
przyjąwszy postać sługi,
stawszy się podobnym do ludzi.
A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka,
uniżył samego siebie ... (Flp 2, 6-8)

Kiedy patrzę na obrazy czy kartki świąteczne, przedstawiające Świętą Rodzinę u żłóbka, czuję pewien niedosyt. Mam poczucie, że nie do końca oddają one ten nieprawdopodobny stopień Chrystusowego uniżenia. Spróbujmy choć raz, myśląc o Dzieciątku, przywołać na myśl nie tyle obraz słodko śpiącego niemowlęcia, ile raczej wyobrazić sobie noworodka, dziecko, które dopiero co wydostało się z łona matki – nagie, brudne, może trochę pomarszczone, usiłujące wydać swój pierwszy krzyk. Tak kruche, bezbronne, maleńkie, delikatne... Emmanuel. Bóg z nami.

Słowo odwieczne zamieszkało wśród nas. Najpierw jako Dziecko, Bóg - Człowiek w osobie Jezusa Chrystusa, a dziś zamieszkuje w sercu każdego z nas przez Ducha Świętego. Choć faktem jest, że czasem trudno dostrzec Jego obecność. A to dlatego, że Bóg nasz – święty, wszechmogący, potężny, jest Bogiem pokornym, uniżonym, delikatnym... On trwa nieustannie w naszych sercach, jest przy nas w każdej sekundzie naszego życia, lecz nie narzuca się swoją obecnością. Jest cichy i pokorny. Trzeba wejść w głąb swojego serca, potrzeba z naszej strony wyciszenia, skupienia, uważności, by Go dostrzec, uszanować i zachować świadomość Jego obecności. Bo zwykłe zabieganie, zatopienie w sprawach tego świata, byle złość, egoistyczne skupienie się na sobie, to wszystko przysłania Miłującą Obecność. To wszystko sprawia, że oczy serca odwracają się od Jezusa, który bez ustanku trwa przy nas, cichy, pokorny, kochający do szaleństwa.

Narodziłem się NAGI, mówi Bóg, abyś ty potrafił wyrzekać się samego siebie.
Narodziłem się UBOGI, abyś ty mógł uznać mnie za jedyne bogactwo.
Narodziłem się W STAJNI, abyś ty nauczył się uświęcać każde miejsce.
Narodziłem się BEZSILNY, abyś ty nigdy się mnie nie lękał.
Narodziłem się Z MIŁOŚCI, abyś ty nigdy nie zwątpił w moją miłość.
Narodziłem się W NOCY, abyś ty uwierzył, iż mogę rozjaśnić każdą rzeczywistość spowitą ciemnością.
Narodziłem się W LUDZKIEJ POSTACI, mówi Bóg, abyś ty nigdy nie wstydził się być sobą.
Narodziłem się JAKO CZŁOWIEK, abyś ty mógł się stać synem Bożym.
Narodziłem się PRZEŚLADOWANY OD POCZĄTKU, abyś ty nauczył się przyjmować wszelkie trudności.
Narodziłem się W PROSTOCIE, abyś ty nie był wewnętrznie zagmatwany.
Narodziłem się W TWOIM LUDZKIM ŻYCIU, mówi Bóg, aby wszystkich ludzi zaprowadzić do domu Ojca.

Lambert Noben, ORĘDZIE Z GROTY BETLEJEMSKIEJ

On nigdy nie rezygnuje. Nieustannie jest obecny w twoim sercu i czeka, aż Go dostrzeżesz, aż zaczniesz przeżywać swoją codzienność w łączności z Nim, aż pozwolisz Mu obdarzać się miłością i odwzajemnisz się tym samym... Tak, jak ponad 2000 lat temu w Betlejem, tak i dzisiaj Stwórca uniża samego siebie, ogołaca się i przychodzi, by zamieszkać wśród nas, w naszych sercach. A to wszystko z miłości i dla miłości.

Niech będzie uwielbiony i błogosławiony Ten, Który jest, i Który był i Który przychodzi!

as

Zmieniony: czwartek, 27 grudnia 2012 23:31
 
Pokaż się. PDF Drukuj Email
ZadumAnia
środa, 14 listopada 2012 00:40

Scena z dzisiejszej (14.11.2012) Ewangelii jest, według mnie, doskonałym obrazem tego, co dokonuje się pomiędzy Bogiem a człowiekiem w sakramencie pokuty i pojednania.

Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!”
(Łk 17, 12-13)

Najpierw uświadamiam sobie i uznaję, że jestem grzesznikiem, że potrzebuję oczyszczenia – po prostu, że w mojej duszy pojawił się trąd, czyli grzech, i że Jezus jest tym, który może temu zaradzić. Wówczas wiem, że muszę zwrócić się do Jezusa i prosić Go o litość, o łaskę przebaczenia i oczyszczenia. Ale jakże często jest tak, że boję się zbliżyć się do Niego, że poczucie mojej niegodności przysłania mi Jego dobroć i miłość, i zamiast przyjść do Niego taką, jaką jestem, z moimi grzechami i słabościami, w rozpaczy krzyczę z daleka „ulituj się!”...

Na ich widok rzekł do nich: Idźcie, pokażcie się kapłanom. A gdy szli, zostali oczyszczeni. (Łk 17, 14)

Jezus nigdy nie pozostaje głuchy na prośbę szczerze skruszonego grzesznika. I co robi? Poleca iść i pokazać się kapłanowi. Pokazać się – odsłonić serce – to, co w nim dobre, ale i to, co wolałabym ukryć, czego się wstydzę, brzydzę, czego nie akceptuję. Jezus mówi po prostu – idź i pokaż się. Odsłoń się. Stań w prawdzie.
I szczególna rzecz – że łaska Boga wyprzedza wszelkie moje działania. Pomimo, że Jezus daje nakaz, by udać się do kapłana, to wierzę, że On przebacza mi grzechy i oczyszcza moje serce już w momencie, kiedy wzbudzę w swoim sercu prawdziwy i szczery żal za popełnione zło.

Wtedy jeden z nich, widząc, że jest uzdrowiony, wrócił, chwaląc Boga donośnym głosem, padł na twarz u Jego nóg i dziękował Mu. (Łk 17, 15-16)

Sakrament pokuty i pojednania nie tylko nas odnawia, ale też zbliża nas do Chrystusa. Miłosierdzie, jakiego doświadczamy, pobudza serce do wdzięczności i do uwielbienia Boga, Jego dobroci i łaskawości dla grzeszników. Człowiek z Ewangelii po oczyszczeniu zbliżył się do Jezusa bardziej niż kiedykolwiek wcześniej – wcześniej jedynie wołał z daleka, a teraz upadł Mu do nóg.
Wierzę, że to zbliżenie dwóch serc dokonuje się w każdej dobrze przeżytej spowiedzi. Grzech niszczy więź (sznur) pomiędzy człowiekiem a Bogiem – ten sznur zostaje naderwany albo wręcz zupełnie przerwany. A spowiedź jest jak supeł na tym sznurze – nie tylko przywraca utraconą łączność, ale dodatkowo skraca dystans pomiędzy dwoma końcami sznura, czyniąc Boga i grzesznika wzajemnie sobie bliższymi.

Dziękuję Ci, Panie, za ten cudowny sakrament.

as

Zmieniony: środa, 14 listopada 2012 01:00
 
Psalm 91 PDF Drukuj Email
ZadumAnia
niedziela, 11 listopada 2012 17:58

Obiecałam i słowa dotrzymuję. :-)

Film dla wszystkich, którzy trudzą się w dążeniu do świętości:

Polecam również krótki materiał, w którym Derek i Jim wspominają Igrzyska w Barcelonie:
Część 1: http://www.youtube.com/watch?v=mlCy1pQpRRw
Część 2: http://www.youtube.com/watch?v=ooTpgJBxu5I&NR=1

"Ból jest czymś tymczasowym, trwa tylko przez chwilę, zaś osiągnięta chwała trwa na wieki."

as

Zmieniony: niedziela, 18 listopada 2012 16:40
 
Rozkosz wszystkich świętych PDF Drukuj Email
ZadumAnia
czwartek, 01 listopada 2012 15:03

Serce Jezusa, rozkoszy wszystkich świętych!

1. listopada – Uroczystość Wszystkich Świętych – bardzo radosna uroczystość, pełna nadziei. Przypominająca o powszechnym powołaniu do świętości. Podkreślająca, że osiągnięcie tego wielkiego celu jest możliwe za łaską Boga dla każdego z nas. Bóg tak bardzo pragnie mieć każdego z nas przy Sobie, że z chęcią nam w naszych dążeniach dopomoże. Zresztą, On sam nas do świętości poprowadzi, wystarczy się otworzyć na Jego łaskę i zawierzyć Mu.

Ja bowiem znam zamiary, jakie mam wobec was - wyrocznia Pana - zamiary pełne pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam przyszłość, jakiej oczekujecie. Będziecie Mnie wzywać, zanosząc do Mnie modlitwy, a Ja was wysłucham. Będziecie Mnie szukać i znajdziecie Mnie, albowiem będziecie Mnie szukać z całego serca. Ja zaś sprawię, że Mnie znajdziecie - wyrocznia Pana - i odwrócę wasz los, zgromadzę spośród wszystkich narodów i z wszystkich miejsc, po których was rozproszyłem - wyrocznia Pana - i przyprowadzę was do miejsca, skąd was uprowadziłem na wygnanie.
(Jr 29, 11-14)

Choć wiem, że potrzebuję jeszcze dużo czasu, żeby się do Ciebie Chryste upodobnić, to z drugiej strony – nie mogę się już doczekać przejścia od czasu do wieczności. Do wieczności z Tobą, przebywania w Twojej obecności! Serce Jezusa – to właśnie Ty jesteś rozkoszą wszystkich świętych! Rozkoszą niepojętą, jakiej nic na ziemi nie jest w stanie dać, ani nawet zobrazować. Rozkoszą, dla której osiągnięcia warto poświęcić wszystko.

Zatem szukajmy Pana całym sercem i biegnijmy odważnie ku wyznaczonej mecie!

I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim - nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze - przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach - w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych. Nie mówię, że już to osiągnąłem i już się stałem doskonałym, lecz pędzę, abym też to zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa. Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie. Wszyscy więc my, doskonali, tak to odczuwajmy: a jeśli odczuwacie coś inaczej, i to Bóg wam objawi. W każdym razie: dokąd doszliśmy, w tę samą stronę zgodnie postępujmy! Bądźcie, bracia, wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas. Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem - zagłada, ich bogiem - brzuch, a chwała - w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne. Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone, na podobne do swego chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować. (Flp 3, 8-21)

Każda żyjąca dusza niech się miłością wzrusza,
Uwielbiając, wychwalając Serce Jezusa.
Bo niebo ani ziemia nic tak słodkiego nie ma
Jako Serce Jezusowe pełne zbawienia.

as

Zmieniony: czwartek, 01 listopada 2012 15:08
 
Miłość mi wszystko wyjaśniła PDF Drukuj Email
ZadumAnia
środa, 24 października 2012 22:20

Serce Jezusa, cierpliwe i wielkiego miłosierdzia!

Ile to już czasu...? Mijają właśnie 4 lata (jakieś 210 tygodni ≈ blisko 1500 dni!) od czasu, kiedy zacząłeś mnie bardziej pociągać do Siebie. Nie wspomnę już o tych wszystkich poprzednich latach, w których to zawsze byłeś ze mną, w których podtrzymywała mnie Twoja prawica, w których pomimo moich licznych ciężkich grzechów zachowywałeś dla mnie łaskawość... Teraz mijają 4 lata, odkąd zacząłeś mi bardzo wyraźnie objawiać Swoją miłość - poprzez Swoje Słowo, rekolekcje, poprzez wszystkie Twoje cudowne dary, poprzez "Twoich ludzi"... Ile to spowiedzi, ile doświadczania i zapewniania o Twojej miłości, ile już kryzysów, otwierania mi oczu...
A ja jak ten ślepiec. Jak osioł uparty. Nic nie widzi, nie sięgnie wzrokiem dalej niż czubek własnego nosa.
Jezu mój, jak wielka jest Twoja cierpliwość i łaskawość dla grzeszników. Jak niepojęte Twoje miłosierdzie!

Dopiero teraz rozumiem, dopiero teraz to widzę. Zapragnąłeś mnie przed wiekami, i oto jestem. I dzisiaj mnie pragniesz, gorąco pragniesz ubogiej miłości mojego serca, jesteś spragniony przede wszystkim mojej bliskości, mojego zawierzenia, oddania się Tobie.

Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała.
(Jan Paweł II)

Teraz już widzę wyraźniej – nieskończoną miłość Twego Serca i Jego pragnienia. Widzę też, że moje serce - tak małe, tak zimne - nie potrafi prawdziwie Cię kochać. Miałeś rację – jestem nieszczęsna i godna litości, i biedna i ślepa, i naga. (Ap 3, 17) Dlatego proszę, Ty sam wlej w moje serce ogień Swojej miłości, żebym mogła odpowiedzieć na Twoje pragnienie. Zamknij mnie w Swoim Boskim Sercu, pozwól zbliżyć się do gorejącego Ogniska Miłości. Niech jego żar mnie rozpala, bym miłowała, a światło oświeca, bym nie zapomniała kim jestem, bym – przy całym ogromie Twoich obdarowań – nie straciła z oczu swojej nędzy, nicości, i czasami nie zraniła boleśnie Twego czułego Serca niewdzięcznością i pychą.
Dziękuję Ci, Jezu cierpliwy i wielkiego miłosierdzia, że cały ten czas stałeś u drzwi mego serca i wytrwale kołatałeś. (Ap 3, 20)
Jestem Twoja.

Jezu, w Hostii utajony, daj mi serce Twoje, daj.
Tyś mi jeden ulubiony, Tyś mojego serca raj.

Wszędzie dobrze mi, o Panie, choćby krzyż me siły rwał.
Słodkie ziemskie me wygnanie, byleś mi sam Siebie dał.

Wszystko, wszystko chętnie zniosę, Panie, dla miłości Twej,
Tylko błagam, tylko proszę: Ty mnie w Sercu zawsze miej.

as

Zmieniony: czwartek, 25 października 2012 05:49
 
Dar PDF Drukuj Email
ZadumAnia
sobota, 06 października 2012 15:45

Nie bój się wziąć do siebie Maryi...

Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło.” (Mt 1, 18-20)

Przypuszczam, że dla świętego Józefa myśl o konieczności opuszczenia Maryi była bardzo bolesna. Z pewnością kochał całym sercem tę piękną, młodą, skromną dziewczynę. I z miłości do Niej i do Boga, aby nie narazić Jej na zniesławienie, był gotowy Ją oddalić - mimo, że serce pewnie pękało mu z bólu. Być może ta chwila, ta decyzja, była dla świętego Józefa tym, czym dla Abrahama była decyzja o złożeniu w ofierze Bogu Izaaka. Decyzja bardzo trudna, bardzo bolesna, wymagająca rezygnacji czy wręcz wyrzeczenia się tego, co dla człowieka najcenniejsze, w imię posłuszeństwa Bogu, w imię miłości do Niego... Już po podjęciu tej dramatycznej decyzji, po złożeniu ofiary w sercu, do świętego Józefa - podobnie jak do Abrahama - przychodzi Anioł Pana. I Bóg jakby na nowo obdarowuje swojego sługę – Maryja bardzo wyraźnie staje się darem - danym przez Boga świętemu Józefowi.

Podobnie, jak u początków, tak i na koniec swojego ziemskiego życia Jezus niejako daje w darze Maryję – tym razem umiłowanemu uczniowi Janowi. A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. (J 19, 25-27) W obliczu śmierci Jezus zostawia swój testament – a w testamencie przekazuje się przecież to, co jest dla człowieka cenne i ważne. Oddając Maryję Janowi, Jezus daje Ją każdemu z nas za Matkę – jest to Jego dar.

I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie...

– Nie bój się wziąć Jej do Siebie. Maryja jest darem od twojego Umiłowanego. Nie obawiaj się, Ona nie przesłoni ci Swojego Syna – Maryja zawsze wskazuje na Jezusa, nigdy nie przesłania Go swoją osobą. Ona pomoże ci zbliżać się coraz bardziej do Niego. Pokaże ci, co jest miłe Jego Sercu i jak możesz Mu sprawić przyjemność. Maryja, jak nikt inny z ludzi, może cię prowadzić do pełnego oddania się Bogu i uczyć prawdziwie kochać Jezusa. – Oto Matka twoja. Nie bój się wziąć Jej do siebie.

Serce Jezusa, w łonie Matki Dziewicy przez Ducha Świętego utworzone,
dziękuję Ci za Dar, jakim jest Maryja.

as

Zmieniony: czwartek, 25 października 2012 05:50
 
Piękna historyjka o pluszowym koniku PDF Drukuj Email
ZadumAnia
sobota, 22 września 2012 09:48

Pewnego dnia mały króliczek zapytał pluszowego konika, który już od bardzo dawna walał się w pudle z zabawkami:
Co to znaczy być prawdziwym? I czy to boli?
– Czasem tak – odparł pluszowy konik, który zawsze mówił prawdę. – Ale jak się jest prawdziwym, to nie ma znaczenia, że boli.
– Czy to się dzieje nagle, tak jak wtedy, kiedy naprawiają w nas sprężynę, czy powolutku? – spytał króliczek.
– To nigdy nie dzieje się nagle – powiedział pluszowy konik. – Prawdziwymi stajemy się powoli. To zajmuje dużo czasu. Dlatego rzadko zdarza się to tym, którzy się łatwo łamią albo których trzeba starannie układać. Na ogół, kiedy ktoś stał się prawdziwy, to stracił prawie całą sierść, oczy mu zwisają, ma rozciągnięte stawy i jest bardzo zużyty. Ale to wszystko nie ma znaczenia, bo kiedy jest się prawdziwym, to już nie można być brzydkim. Chyba, że w oczach tych, którzy jeszcze nie rozumieją.

André Daigneault

Zmieniony: niedziela, 30 września 2012 20:52
 
On nas uczy kochać i przebaczać PDF Drukuj Email
ZadumAnia
piątek, 21 września 2012 20:19

Serce Jezusa, cnót wszelkich bezdenna głębino!

– Wciąż jeszcze jesteś Mi za mało oddana. Oddaj Mi się cała, zupełnie, do końca.

– To prawda, Panie – nie jestem Ci w pełni oddana. Ale Ty jesteś moim Oblubieńcem, związałeś się ze mną przymierzem, więc pragnę się Tobie bardziej oddać, bardziej Ciebie kochać. Pragnę być świętą – dla Ciebie. Pragnę mieć czyste i dobre serce - dla Ciebie.

– Więc kochaj Mnie. Kochaj całym swoim sercem, z pełnym oddaniem, w innych ludziach. Kochaj Mnie w osobach z twojej rodziny, w twoich współpracownikach, w znajomych, i w nieznajomych. Kochaj Mnie w nich ze wszystkich sił.

–   ...

Mój Mistrzu, przede mną droga, którą przebyć muszę tak, jak Ty.
Mój Mistrzu, wokoło ludzie, których kochać trzeba tak, jak Ty.
Mój Mistrzu, niełatwo cudzy ciężar wziąć w ramiona tak, jak Ty.
Mój Mistrzu, poniosę wszystko, jeśli będziesz ze mną zawsze Ty.

  Idziemy w skwarze dnia i w szarym pyle dróg, a On nas uczy kochać i przebaczać.
I z celnikami siąść, zapomnieć kto to wróg, pochylać się nad tymi, którzy płaczą...

as

Zmieniony: piątek, 21 września 2012 20:26
 
Pan jest dobry PDF Drukuj Email
ZadumAnia
sobota, 15 września 2012 23:44

Serce Jezusa, dobroci i miłości pełne!

Mówi się, że kochać to pragnąć dobra dla drugiej osoby. Ty, Jezu, jesteś cały dobry, jesteś dobrocią samą. Zatem kochać innego człowieka to pragnąć Ciebie w jego życiu. Bo Ty, Panie, jesteś dobry. Po prostu. Tobie mogę w pełni zaufać, mogę na Tobie polegać, mogę w zupełności powierzyć się Tobie.

Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia,
niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś,
bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił.

Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał?
Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia!  (Mdr 11, 24-26)

Wyrazem miłości wobec bliźnich może być też dążenie do tego, by stawać się coraz bardziej do Ciebie podobną. Dlatego proszę Cię, Jezu, niech Twoja dobroć, jak krystalicznie czysta, świeża woda, przeniknie do najgłębszych zakamarków mojego serca i oczyści je z wszelkiego zła, z błota, piasku, najdrobniejszego pyłu. Niech z mojego serca, jak z bijącego źródła czystej wody, wypływa ku bliźnim dobroć, życzliwość i głęboki szacunek. A nie jak to nierzadko dotąd bywało – woda mętna, z domieszką kwasu czy goryczy. Niech dobroć i miłość, jak świeża woda, wypływają z mojego serca obficie, bym już nikomu nie odmawiała życzliwości.

P.S.
Potrzebujesz czegoś? Powiedz o tym Panu - On jest dobry. O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. (Flp 4, 6-7)

Więc skosztujcie i zobaczcie, jaki Pan jest dobry.
Kto do Niego się ucieknie, ten błogosławiony!
Skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan.

as

Zmieniony: niedziela, 16 września 2012 15:22
 
Ognisko miłości PDF Drukuj Email
ZadumAnia
niedziela, 10 czerwca 2012 02:58

Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości

Na początku spostrzegam z daleka blask tego ogniska. Zaintrygowana przybliżam się ciut bardziej i odczuwam ciepło. Więc podchodzę jeszcze na krok – doświadczam ukojenia i puszczają lody skuwające moje serce. Blask ogniska coraz bardziej mnie zachwyca. Wreszcie i we mnie zapala się płomyk miłości. I wiem, że dopóki dbam o ten płomyk, on będzie się tlił, podtrzymywany i odnawiany iskrą Twojej łaski. Ale w porównaniu do ogniska to tylko nikły płomyk... 

Z czasem ogień Twojej miłości coraz bardziej mnie rozpala i przyciąga. Czas na kolejny krok – przez otwartą Ranę Twego Serca wejść w głąb tego ogniska, zanurzyć się, oddać całkowicie... Dopiero wtedy moje serce zapłonie prawdziwym ogniem. Dopiero wtedy moje serce zostanie poddane prawdziwemu oczyszczeniu. I dopiero wtedy ogarnie mnie prawdziwy zapał do głoszenia Dobrej Nowiny.

Jezu, powiedziałeś kiedyś „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, żeby już zapłonął!” (Łk 12, 49). Spraw, niech moje serce zapłonie ogniem Twojej miłości. Niech ten ogień wypali w nim wszystko, co nie jest szlachetne i się Tobie nie podoba. Niech żar miłości w moim sercu zachęca inne Twoje dzieci do powrotu do domu Kościoła, przyczyniając się do rozprzestrzeniania się domowego ogniska.

Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki.
Żar jej to żar ognia, płomień Pański. (Pnp 8, 6-7)

as

Zmieniony: niedziela, 10 czerwca 2012 03:02
 
Jakież na tej ziemi skarby posiadamy PDF Drukuj Email
ZadumAnia
poniedziałek, 04 czerwca 2012 23:31

Serce Jezusa, ze Słowem Bożym istotowo zjednoczone!

Jezu mój, tak bardzo chciałabym poznać pragnienia Twojego Serca – chciałabym wiedzieć, co sprawia Mu radość, a co jest powodem smutku. Moje serce nie jest jeszcze wystarczająco wrażliwe, bywa ślepe i głuche na Twoje pragnienia.

Ale przecież Twoje Serce jest istotowo zjednoczone ze Słowem Bożym – mogę bez przeszkód Je poznawać, każdego dnia dowiadywać się czegoś nowego, nieustannie Je odkrywać. Rozpal we mnie, Panie, jeszcze większą miłość do Bożego Słowa – niech już więcej nie upłynie ani jeden dzień, w którym nie wsłuchiwałabym się w rytm Twojego Serca.

 O niewysłowione szczęście zajaśniało, gdy Słowo wcielone Serce Swe nam dało.
Jakież na tej ziemi skarby posiadamy, Bóg mieszka z grzesznymi, Serce Jego mamy!

as

Zmieniony: poniedziałek, 04 czerwca 2012 23:40
 
Dla nieprawości naszych starte PDF Drukuj Email
ZadumAnia
sobota, 02 czerwca 2012 21:42

Serce Jezusa, dla nieprawości naszych starte!

Nie tylko ciężkie grzechy zadają ból Twojemu Najświętszemu Sercu. Rani Je każda, nawet drobna, nieprawość. Moje nieposłuszeństwo, lekceważenie, zaniedbanie... „Przecież to drobnostka.” „Nie ma co sobie zawracać głowy.” „Jakie to ma znaczenie, jak tym razem sobie odpuszczę?” Owszem, dla Tego, który nieskończenie kocha, ma to znaczenie. Wybacz mi, Drogi Jezu, każdą niewierność. I spraw, by moje serce było bardziej wrażliwe na to, co jest, a co nie jest miłe Tobie.

Gdy wspomnę na me grzechy, to z żalu płyną łzy,
bom Serce Twoje zranił, o Jezu, odpuść mi!
Pragnąłbym Cię tak kochać, jak Ty kochałeś mnie,
przyjm serce me oziębłe, a daj mi Serce Twe!

as

Zmieniony: sobota, 02 czerwca 2012 21:46
 
Serce Jezusa PDF Drukuj Email
ZadumAnia
piątek, 01 czerwca 2012 21:39

Serce Jezusa, zbawienie ufających Tobie!

Serce Jezusa, moje zbawienie! Jesteś dla mnie nie tylko zbawieniem od śmierci wiecznej, ale też w takich codziennych, o wiele bardziej błahych sprawach. Sprawach błahych, ale które w moich oczach jawią się nierzadko jako kryzys... Tak było i ostatnio. Termin oddania pracy magisterskiej coraz bliżej, a tu nagle okazuje się, że trzeba zrobić jakieś 2 miliardy (licząc w zmiennych losowych) nowych symulacji... Tylko cud może mnie uratować! Cóż było robić – myślę sobie – oddałam Ci siebie, trwam w Twojej miłości i w Twoim Słowie – coś mi obiecałeś! „Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni”. (J 15, 7)  O cokolwiek – to cud przyspieszenia symulacji też się zalicza! Trochę zadziornie, ale z ufnością, ściskając w dłoni Biblię, powiedziałam: Jezu, trzymam Cię za Słowo! I wysłuchałeś mnie, spełniłeś Swoją obietnicę. Termin obrony magistra już w lipcu stał się realny! Dzięki Ci, Serce Jezusa, zbawienie ufających Tobie!

Serce Jezusa, hojne dla wszystkich, którzy Cię wzywają!

W ostatnich dniach zaczęłam martwić się o pracę – co będzie w lipcu, jak skończy mi się dotychczasowa umowa... Sytuacja na rynku nie napawa optymizmem, raczej niesie powody do zmartwień. Ale prosząc Cię, Panie, o jakiś prezent z okazji Dnia Dziecka, nawet nie myślałam o takiej niespodziance, jaką mi dałeś! Dzisiaj dostałam nową, lepszą umowę. I to nie od lipca, ale już od dziś, od 1. czerwca!  Jak dobrze być Twoim dzieckiem! Serce Jezusa, To właśnie Ty mój los zabezpieczasz. (Ps 16, 5) Serce Jezusa, tak hojne dla tych, którzy Cię wzywają!

Serce Jezusa, odwieczne upragnienie świata!

Szkoda, że nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że są Twoimi dziećmi. Szkoda, że nie zwracają się do Ciebie, mimo że najgłębszym pragnieniem ich serca jest właśnie Twoja miłość. Jesteś odwiecznym upragnieniem świata, a tak wielu w dzisiejszych czasach Cię odrzuca. Jestem pewna, że to pragnienie – pomiędzy Tobą a światem – jest obustronne. Człowiek pragnie miłości Twego Serca, ale i Ty pragniesz naszych serc. Chcę dzisiaj, Jezu, zamknąć wszystkich moich bliskich i znajomych w Twoim Sercu, szczególnie tych, którzy zakopali gdzieś głęboko swoje pragnienie, bądź próbują je gasić jakimiś namiastkami. Panie mój, nie chcę kochać Cię najbardziej ze wszystkich, ale niech nikt nie kocha Cię mniej niż ja!

Chwała niech będzie zawsze i wszędzie Twemu Sercu, o mój Jezu!

as

Zmieniony: sobota, 02 czerwca 2012 21:45
 
Dla tych, którzy jeszcze się nie zdecydowali... PDF Drukuj Email
ZadumAnia
niedziela, 13 maja 2012 20:32

as

Zmieniony: sobota, 09 czerwca 2012 01:33
 


RocketTheme Joomla Templates