Blog Staszka - 2019.01.12: O zwierzętach PDF Drukuj Email
Blog Staszka
niedziela, 20 stycznia 2019 16:51

Zbliża się czas pewnych podsumowań przed powrotem do Polski. Tym razem będzie o tym, jakie zwierzęta spotkałem w Kamerunie. Nie przyjechałem tutaj dla safari, więc żyraf, wielbłądów, lwów i tym podobnych - nie widziałem. Ale innych stworzeń było całkiem sporo. Nie wszystkie tak polubiłem, jakby to chciał św. Franciszek, ale wiele z nich owszem.

WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.13.33Dla przykładu, takie zwierzątko żyje w moim pokoju od samego początku. Uświadomiono mnie, że nie jest groźne dla człowieka. Wychodzi po zmroku i ugania się po ścianach za owadami. Jest bardzo szybkie. Nie ma sposobu, aby je złapać - albo w inny sposób wyprosić z pokoju. Ale skoro zjada owady, to jest pożyteczne i zaakceptowałem jego obecność. Na podwórku w dzień spotykam podobne gady, ale dużo większych rozmiarów - przemykające najczęściej po murach. Gdy wchodzę do pomieszczenia z cysternami na wodę, to jest popłoch jaszczurek. Dziesiątki umykają od drzwi po ścianach i chowają się, gdzie się da. Są też bardzo kolorowe jaszczurki z pomarańczowymi głowami i ogonami, wykonujące ruchy przypominające pompki.

Codziennym widokiem w mojej okolicy są kozy, kozły, barany. Można je spotkać o każdej porze dnia w przeróżnych miejscach. Chodzą samopas i zjadają trawę, a także smakują im kwiaty. Miałem zrobić pastucha elektrycznego dla ochrony kwiatów poza płotem naszej posesji, ale w końcu siostry obawiały się tego pomysłu i zrobiliśmy inne zabezpieczenie. Kiedyś prezentowałem wam, jak takie dwa kozły starły się ze sobą w pozycji znanej jako ”poznańskie koziołki”.

WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.15.39Z małpką, która mieszka na drzewie w Atoku, spotykam się zazwyczaj gdy jedziemy do Yaounde i wpadamy na chwilę do księży Marianów na kawę.  Dostaje ode mnie coś do zjedzenia i daje popisy sprawności. Małpka ta żyje w zgodzie z kotem. Czasami bawią się razem w tej klatce. Wnuczki chciałyby, aby im jedną taką przywieźć, ale żywą będzie trudno. Kilka małp widziałem na kiju przy drodze do kupienia. Takie mógłbym przywieźć na obiad, ale raczej by ich nie zjadły. Chyba, że ktoś z was chce - to mogę się postarać.

Poza tym, mamy tu nieustanny świergot setek ptaków na drzewach i w zaroślach, w dzień i w nocy. Przy drodze do kościoła jest ogromne drzewo liściaste. Czasami „rozmowy ptaków” są z daleka słyszalne, a tuż przy drzewie aż uszy puchną. Nie wspominam o komarach, bo to znany afrykański standard. Komary mogą zarazić malarią, nadal jest to choroba śmiertelna i brak na nią szczepionki. Ludzie tu mówią, że gdyby malaria występowała w Europie bądź w Stanach - to dawno szczepionka byłaby wynaleziona. Ale Afryką nikt się nie przejmuje, a sami nie potrafią. Mają na tym punkcie kompleksy. Jeden gość mi powiedział, że mu przykro, bo czarny człowiek nie potrafił sam zbudować nawet roweru.

Dla mnie nowością były niewidzialne muszki mutu-mutu. Nic nie widać i nie czuć na ciele, a zaczyna robić się bąbel. Muszki mutu-mutu nie przenoszą malarii, i to jest jedyna ich zaleta. Po ukąszeniu można się natomiast zadrapać do krwi, bo tak skóra swędzi. Tego doświadczyłem bardzo często, ale starałemm się za mocno nie drapać.

Mamy tu myszy i szczury zwykłych rozmiarów (L)  i ogromne (XXL). Te ogromne są zjadane, o ile dadzą się złapać. Nasz ogrodnik upolował w naszym ogrodzie model XXL, ale nikt z nas nie reflektował, więc z radością zabrał zdobycz do swego domu.

Jest rozmaite robactwo w ziemi i w powietrzu, termity, muchy tse-tse (bardzo bolesne ukąszenie). Natrafiłem na gniazdo takich much, gdy otworzyłem skrzynkę bezpiecznikową na zewnątrz budynku. O położeniu się na trawie, nawet na kocu, nikt tu nie pomyśli. To byłoby zbyt ryzykowne (nie ma się jak opalać!). Widziałem także wiewiórki, wróble afrykańskie. Wróble są o połowę mniejsze od tych, które my znamy (rozmiar S?).

WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.17.31Takie atrakcje można kupić przy drodze. Z jeżozwierza uzyskuje się  nie tylko mięso, ale też łuski przyklejane przez panie do paznokci. Przed przyklejeniem maluje się je na różne kolory.

WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.17.32Wąż zazwyczaj kosztuje 5 tys. franków i szybko znajduje nabywców. Mięso z węża smakuje podobnie jak z węgorza. Nie próbowałem - wierzę, że tak jest, ale spotkanie z żywym okazem zaliczyłem. Można się na niego natknąć przy odrobinie nieostrożności. Dla przykładu: przed tymi drzwiami do magazynu leżał sobie zwinięty w kłębek. Było ciemno i s. Hanna o mało nie nastąpiła na niego. Dlatego przeniosłem przycisk do światła w inne miejsce, bliżej ścieżki - tak, aby nie trzeba było ryzykować zdrowia, żeby zapalić światło w garażu.

W czasie mojego pobytu, na naszym podwórku były dwa węże boa. Oba zginęły. Pierwszy dwumetrowy, był w pobliżu cysterny z wodą. Zabił go ogrodnik. Drugi poległ w walce z naszym psem Amą, przy samym wejściu do budynku. Ama ledwo uszła z życiem po jego ukąszeniach. Potrzebna była interwencja weterynarza. Po tym wyczynie zdobyła nasze uznanie. Ten gatunek węża nie należy do najgroźniejszych. Po ich ukąszeniu można się ratować i są na to duże szanse. Natomiast rzadko udaje się przeżyć ukąszenie żółtej anakondy, bo kąsi kilkakrotnie w to samo miejsce i akcję ratowania trzeba podjąć bardzo szybko, a nie zawsze jest to możliwe.

WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.19.22Nasze dzielne psy w klatce. Ama to ta na zdjęciu po lewej stronie. Z Amą zaprzyjaźniłem się od samego początku. Kami jest mniej towarzyski. Choć mnie nie pogryzł, to jednak próbował to zrobić. Kilka sióstr już pogryzł - mimo, iż dobrze je znał. Ma opinię bardzo groźnego psa i wszyscy się go boją w mieście, i to dobrze - bo to podstawa bezpieczeństwa w nocy.

Są tu darmowe nocne koncerty cykad i świerszczy, i jeszcze nie wiem dokładnie czego. Muzyka jest piękna. Jeśli ktoś myślał, że w buszu jest cicho, to się bardzo myli. Jest tu znacznie głośniej w nocy niż na mojej ulicy we Wrocławiu, przy czym jest to innego rodzaju hałas.

WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.19.50Swego czasu nasz dom upodobały sobie jaskółki. Tysiące ich siadało na ścianach i próbowało budować gniazda. Było czarno od nich. Brudziły przy tym ściany. Próbowaliśmy różnych metod, aby się ich pozbyć. Wcale się nas nie bały. Żadne strachy nie zadziałały. Odganianie przy pomocy procy - kilka padło, ale reszta się tym nie zraziła. Głośna muzyka – nie pomogło. Burzyliśmy co chwilę gniazda, i pryskaliśmy ściany środkami owadobójczymi – to pomagało na parę godzin zaledwie. Na szczęście po tygodniu same odleciały (oby daleko, być może do ciepłych krajów w Europie?).

W nocy czasami słychać, jak coś chodzi po blaszanym dachu. To czarne wrony lub coś do nich podobnego. Siostry nigdy nie wiedzą kiedy się bać, zwłaszcza jak któraś jest w domu sama w nocy. Nie wiadomo, czy to jest włamanie przez dach, czy jakiś ptak spaceruje.

Są tu też różne pająki i raczej nie głodują. Zdarzają się czasami ogromne okazy, dochodzące do 10 cm i te są groźne. W sumie dwa takie zatłukłem. Jeden przed moim pokojem, właśnie czekał aby go wpuścić. Drugi w magazynku s. Agnieszki (piszczała ze strachu, a ja akurat byłem najbliżej). Zawsze warto sprawdzić przed włożeniem buta, czy w środku nie ma jakiegoś niepożądanego gościa (np. mojej jaszczurki). Tak samo w nocy: najpierw zapala się światło, a potem dopiero stawia nogę na podłodze. Zawsze w pokoju jest drugi kontakt do światła przy samym łóżku – to dla bezpieczeństwa, takie afrykańskie BHP.

WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.20.12To jest świnia - gdyby ktoś nie wiedział. Akurat te zwierzęta są nam dobrze znane (chociaż niektórym zapewne tylko z talerza). U nas się je hoduje. Tutaj natomiast chodzą samopas i same starają się o pożywienie. W  Nkoum chcielibyśmy utrudnić im wejście na teren szkoły, ale nie znaleźliśmy jak dotąd sponsora na wybudowanie ogrodzenia (potrzeba 120 tys. zł).

WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.20.25Innym zwierzęciem domowym jest drób. Kura i koguty są prawie przy każdym domku w mieście. Koguty mają tutaj dużo do powiedzenia już od drugiej w nocy. Są głośne do czasu, aż się kury obudzą. Potem słychać je nadal, ale jakby mniej. Spotyka się też kaczki, chociaż rzadziej.





Takie karaluchy pchają się do domu, którędy się da. Wchodzą na beton i gdy się przewrócą na plecy to jest dla nich koniec – śmierć głodowa, bo nie potrafią już wstać. Wszystkie drzwi wejściowe zostały przeze mnie uszczelnione na dole, aby nie mogły dostawać się do środka i popełniać samobójstwa.

WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.20.39WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.20.391

WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.20.56Zmorą są małe żółte mrówki, takie same jak w Polsce. Trudno się przed nimi uchronić. Aby się nie dostały do chleba zrobiliśmy taką specjalną konstrukcję jak na zdjęciu. Po drodze aby mogły coś zjeść muszą przepłynąć pewien odcinek drogi po wodzie a tego nie potrafią. Ale to ich problem.



Takie coś podobno jest śmiertelnie groźne. Nie jest to typowy skorpion, ale coś z tego gatunku. Nie miałem przyjemności spotkać. Dwukrotnie zostały zabite na dzień przed tym, jak miałem znaleźć się w tych miejscach, gdzie je zauważono (przypadek?).

WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.22.01WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.22.02

Po tych owocach morza (mięso już na talerzu) pozostały tylko muszelki. To z wczasów nad Atlantykiem w Kribi. Była też tam świeża ryba prosto z wody.

WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.22.04WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.22.041WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.22.33

WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.22.59No i na koniec ślimak.

WhatsApp Image 2019-01-12 at 22.23.00


Tutaj jestem ja sam. Dlaczego w temacie ze zwierzętami? Powiedzmy, że na widok niektórych zwierząt wyszedłem z siebie i stanąłem obok.-:))




Pozdrawiam

Zmieniony: niedziela, 20 stycznia 2019 18:08
 
RocketTheme Joomla Templates