Z księdzem Krzysztofem o Euro. Sport może zmienić życie PDF Drukuj Email
Sport i okolice
niedziela, 01 lipca 2012 19:48

Euro 2012 powoli dobiega końca. Przed nami jeszcze tylko mecz finałowy. Wraz z księdzem Krzysztofem popatrzmy na ostatnie wydarzenia, zarówno na piłkarskich arenach jak i wokół nich.

Maciej Prochowski: - Nie można rozpocząć rozmowy nie mówiąc o nieoczekiwanej porażce Niemiec w półfinale. Porażka 1:2 z Włochami, to ogromne zaskoczenie, przegrał przecież główny kandydat do tytułu…

Ksiądz Krzysztof Deja: - Nie powiedziałbym, żeby to była niespodzianka, byłem prawie pewien, że Niemcy mimo dość ładnej i skutecznej gry w końcu przegrają. Włosi zagrali wręcz koncertowo, byli bardziej zmotywowani i zaprezentowali piękny dla oka, tak zwany radosny futbol.

- Styl gry reprezentacji Włoch był wielkim zaskoczeniem, dotychczas byliśmy przyzwyczajeni do zupełnie innej gry tego zespołu...

- Przede wszystkim widać było brak catenaccio, czyli preferowanego przez nich wcześniej defensywnego stylu, polegającego prawie wyłącznie na bronieniu własnej bramki. To były inne Włochy, grające szybko, otwarcie, technicznie. Piękne akcje mogły zachwycić nawet najbardziej wybrednych kibiców.


- Znakomity występ zanotował strzelec dwóch goli, Mario Balotelli, choć wstawianie go do składu było chyba ryzykiem. To zawodnik, o którym mówi się, że może samodzielnie wygrać mecz, ale może też wszystko zniszczyć, skłócić zespół, szybko złapać czerwoną kartkę lub wykręcić jakiś podobny numer…

- To prawda, Balotelli jest piłkarzem nieprzewidywalnym, ale może właśnie to zadecydowało o sukcesie Włochów. To może być właśnie recepta na powodzenie, stawiać na takich ludzi, dać im poszaleć, a potem cieszyć się ze zwycięstwa. Właśnie przez to, że czasem ciężko przewidzieć zachowanie takich graczy, są trudniejsi do krycia i pilnowania na boisku.

- Takich niepokornych piłkarzy było w historii więcej: Paul Gascoine, Eric Cantona, Nicholas Anelka, David Ginola… Mówiło się o nich „Tykające bomby zegarowe”. Albo grali genialnie albo byli wyrzucani z kadry. Trenerzy chyba muszą umieć z takimi zawodnikami jakoś specjalnie postępować?

- Jeśli ma się do czynienia z takimi „niepokornymi” graczami, to szkoleniowcy muszą być bardzo elastyczni, w ogóle wstawianie tych wspomnianych zawodników, tak jak i Balotellego do składu wymaga wielkiej odwagi, ale jednak często takie ryzyko przynosi sukces.

- W ekipie włoskiej przez cały turniej wyróżnia się Antonio Cassano. To zaskakujące, bo zawodnik ten siedem miesięcy temu przeszedł skomplikowaną operację serca. Kto by się spodziewał, że znajdzie się w ogóle w kadrze, a potem zostanie bohaterem swojej drużyny…

- To faktycznie może być zaskoczeniem, ale widać, że jego determinacja była wielka. Tak szybki powrót do kadry na pewno był trudny, natomiast fakt, że tak pięknie gra, to już jego wrodzony talent, ma to po prostu we krwi. Cassano zawsze był wielką gwiazdą włoskiej piłki, ale klasę pokazał dopiero teraz.  

- Takich przykładów, kiedy ciężko kontuzjowany zawodnik powraca do gry jest więcej. Popatrzmy na uczestników Euro 2012. Petr Cech w przeszłości dwukrotnie doznał tak dotkliwych urazów głowy, że mówiło się o trwałym kalectwie. Marcin Wasilewski miał prawie urwaną nogę. Ci gracze mieli już nigdy nie zagrać, a okazali się mocnymi punktami swoich zespołów. Czy piłka wyzwala taką determinacje i siłę?

- Tak. Zdecydowanie. Każdy kto chce coś osiągnąć, kto przeszedł przeróżne kłopoty, nie tylko zechce wrócić do równowagi, ale będzie starał się być jeszcze lepszy… To widać właśnie na podstawie choćby tych zawodników. Sądzę, że dzisiaj Marcin Wasilewski jest jeszcze lepszym zawodnikiem niż wcześniej i trzeba zauważyć, że jest teraz bardziej odważny. Powinien się bać, bo przecież każda interwencja rywali może zakończyć się kolejną kontuzją, a on jednak „nogi nie odstawia”.

- To zjawisko często dostrzegalne w żużlu, zawodnik po dotkliwej kontuzji czasem traci dużo swoich walorów i staje się bardziej pasywny. Ale to chyba normalne, że po jakiś przejściach stajemy się ostrożniejsi, więc tym bardziej postawa tych piłkarzy jest godna naśladowania.

- Wszyscy czekamy na powrót do wyścigów Formuły 1 Roberta Kubicy. Po bardzo dramatycznym wypadku i ciężkiej kontuzji, jest mu bardzo trudno, ale myślę, że już wkrótce zobaczymy go na torze ponownie i będzie jeszcze lepszym kierowcą.

- Kilku z wyróżniających się na tych mistrzostwach piłkarzy przeżyło dramaty rodzinne. Jakub Błaszczykowski w dzieciństwie przeżył zabójstwo matki z ręki ojca, Anglik Joleon Lescott i Francuz Frank Riberry w młodości brali udział w koszmarnych wypadkach samochodowych (obaj mają poważne blizny na twarzach - Riberry stracił wtedy rodziców), a jednak wszyscy nie dość, że uporali się z koszmarami, to jeszcze osiągnęli tak wiele w sporcie. Czyli wychodzi na to, że sport może wyznaczyć młodym ludziom kierunki w życiu… Co ksiądz o tym myśli?

- Pewne przykre wydarzenia z życia na pewno mają wpływ na psychikę człowieka, ale kiedy przyjdzie determinacja i postawienie sobie celu, to mimo wielkich strat i bólu można odnaleźć drogę w życiu. Ludzie często w takich sytuacjach całkowicie się poddają i przez to tracą resztki tego co pozostało. Tymczasem to zależy od nas, wszystko leży w naszych głowach, można znaleźć siły na pokonanie przeciwności losu, lęków, frustracji. Wymienieni piłkarze pokazali, że można się podnieść. Zresztą dużo mamy takich przykładów, nie tylko znanych ludzi,  w zasadzie każdy z nas jak spojrzy wokół siebie, to zauważy wiele właśnie takich osób, które potrafiły się podnieść i szukać celów. Jest jednak także i sporo ludzi żyjących na skraju depresji, z myślami samobójczymi. Ci ludzie nie zawsze potrafią odnaleźć siły by się podnieść, może nie spotkali na swojej drodze wartościowych ludzi, może nie potrafią dostrzec celu… Jak widać sport może być alternatywą dla ludzi po ciężkich przejściach.

- Błaszczykowski, Riberry czy Lescott są chyba dobrymi przykładami nie tylko w dziedzinie sportu, ale także w codziennym życiu. Żeby nie poddawać się w momencie największego nawet dramatu, by walczyć, szukać sił…

- Oczywiście. Znalezienie celu w życiu pozwoli być silniejszym, mimo, że pozostaną blizny na ciele lub psychice. Przecież Jakub Błaszczykowski na pewno pamięta tragedię ze swojego życia, ale wyznaczył sobie cel w życiu, wzmocniła go postawa wychowującej go babci i do dzisiaj cieszy się tym co robi. Myślę, że sukcesem każdego człowieka jest znalezienie bliźniego, który będzie dla niego wsparciem, pokaże właściwą drogę, być może wypełni pustkę w danym momencie i pomoże nadać życiu nowy sens.


- Mówiliśmy o tzw „piłkarzach niepokornych” W naszej ekipie niepokorny okazał się Sławomir Peszko. Za wybryki alkoholowe został wyrzucony z kadry jeszcze przed turniejem. Wśród kibiców krąży dowcip mówiący, że Peszko wypadł ze składu przez alkohol, a Szczęsny przez Tytoń. To nawiązanie do znakomitej postawy Przemka Tytonia, który „wygryzł” z bramki Wojtka Szczęsnego. Czy teraz on będzie pierwszym bramkarzem reprezentacji na dłużej?

- Jeden i drugi przedstawiają dużą wartość piłkarską. Myślę, że Przemek Tytoń cały czas się rozwija, a Wojtek Szczęsny już jest klasą światową. To dość równi bramkarze, Szczęsny trochę nieprzewidywalny, ale zarazem potrafiący „wygrać” mecz, Tytoń bardziej opanowany, wnosi więcej spokoju do defensywy, ale ma jeszcze trochę mało doświadczenia. Zapewne będą walczyć o miejsce w bramce, ale pamiętajmy, że mamy wielu dobrych bramkarzy. Może do składu wróci Boruc?


- Wszyscy śmieją się i krytykują „słynny” film BBC, w którym były kapitan reprezentacji Anglii, Sol Campbell ostrzegał przed przyjazdem do Polski i Ukrainy, twierdząc, że stamtąd wraca się w trumnach z powodu rasizmu. Nawet kibice angielscy wyśmiali Campbella. Zaprezentowali znakomity happening, gdzie kpili z piłkarza i BBC. To chyba najlepszy komentarz do tych wszystkich bzdur?

- Od razu mówiono, że to był wielki absurd. Sol Campbell po zakończeniu kariery, chciał chyba w ten sposób na nowo zaistnieć. Strasznie się wygłupił…

- Jeszcze w trakcie Euro oskarżono go o wywołanie jednej z przyczyn porażki Anglików, przez jego bowiem wypowiedź, na Euro nie przyjechała wystarczająca liczba kibiców, która mogłaby wspomóc dopingiem słabiej prezentujących się graczy. To chyba najniższa kara, dla tego piłkarza, za to że opowiadał takie rzeczy?

- Faktycznie Anglicy sporo stracili przez tą historię z filmem. Materiał z BBC, miał zapewne dużą oglądalność, a jednak przyjechało mnóstwo kibiców z wielu krajów i wszyscy znakomicie spędzili czas, a Anglicy zawiedli i mają właśnie taki efekt. Brak wsparcia słabo grającej drużyny i udział zakończony na ćwierćfinale.


- Ale czasem sobie myślę, że sami jesteśmy sobie winny takiej opinii o Polsce, bo jeśli akceptujemy w codziennym życiu takich ludzi jak Kuba Wojewódzki, Michał Figurski i jeszcze kilku innych podobnych, to jak możemy się potem dziwić, że tak jesteśmy postrzegani? To co publicznie, na ogólnopolskiej antenie, mówili ci panowie o Ukrainie, o Ukrainkach i o kobietach ogólnie, to najzwyczajniejsze chamstwo, brak kultury…, aż trudno to w ogóle komentować. Przypomnijmy, że po przegranej Ukrainy z Anglią, ci pseudo dziennikarze sugerowali, że Ukrainki są w Polsce tylko biednymi służącymi, a po porażce nie należy im płacić, a może nawet zgwałcić, gdyby były ładniejsze. I to według nich, jest właśnie jest prawdziwie polska postawa. To się nie mieści w głowie…

- Tak, to prawda, brakuje wręcz słów. Ale trzeba się zastanowić, dlaczego takie osoby w ogóle są w publicznych mediach. Oni są medialni wyłącznie w sensie skandali, a przecież media nie są od skandali, tylko od informacji i dostarczania rozrywki. Szkoda, że ta granica się zaciera. Postępowanie tych dwóch panów jest ze wszech stron godne potępienia. Myślę, że w tym momencie powinno wkroczyć państwo polskie, bo to było przekroczenie granic czysto ludzkich. Sprawę powinny przejąć odpowiednie władze i wyciągnąć konsekwencje.

- Na koniec zatrzymajmy się na chwilę przy Portugalii. Półfinałowa porażka z Hiszpanią chyba zasłużona, choć karne Są zawsze loterią?

- Czy porażka zasłużona? Było mi smutno, bo trzymałem kciuki za jednych i drugich. Gra Portugalii bardzo mi się podobała. Zatrzymała w końcu wielką Hiszpanię, bo mimo, że nie strzeliła, to i nie dała sobie strzelić gola. Karne zawsze są loterią, ale tak to już jest, w tym właśnie tkwi cały urok piłki nożnej.

- Ronaldo raczej zawiódł, trudno wyobrazić bez niego sobie ekipę Portugalii, ale gra całego zespołu ułożona pod jednego zawodnika, to chyba nie jest dobry pomysł?

- To nie jest zła taktyka, popatrzmy, że jak Ronaldo ma piłkę, to od razu trzech obrońców jest przy nim. Ściągnięcie defensorów rywala często otwiera drogę innym piłkarzom, dobre podanie i może być groźna akcja.. Taka taktyka jest skuteczna, mimo, że akurat w półfinale była trochę nieefektywna. Ale Portugalia zagrała dobry mecz, podobało mi się trio Contrao, Pepe, Ronaldo. Grali bardzo ładnie i mądrze, dobrze się znają, bo występują na co dzień w Realu Madryt, więc sporo piłek wymieniali właśnie między sobą.

- W finale zagrają Włochy z Hiszpanią, kto wygra i dlaczego?

- Wygra Hiszpania, bo bardzo będzie chciała obronić tytuł. To się nie udało jeszcze nigdy w historii tych rozgrywek i piłkarze hiszpańscy mają dodatkowe motywacje.

Maciej Prochowski

Zmieniony: poniedziałek, 02 lipca 2012 10:25
 
RocketTheme Joomla Templates