- Kameraaaaaaaa....... Akcja!
Siedzieli we dwóch przy stole. Czekali cierpliwie, aż pojawi się Trzeci i zasiądzie na swoim miejscu. Wszystko było gotowe. Panowała cisza. Wokół rozlewały się ciepłe barwy brzasku.
Nadszedł wreszcie - spokojnym, cichym krokiem. Zajął miejsce za stołem. Zwrócili się ku niemu z szacunkiem. Szaty miał ciemne, jakby przybrudzone po długiej wędrówce. Razem rozpoczęli posiłek w milczeniu.
- Odwiedziłem katedrę... - rzekł wolno po długiej chwili. Pochylili się lekko, słuchając. - Bardzo piękna... Cudownie skonstruowana, ale opustoszała. Była pełna słonecznych promieni, jasna i przestronna... z drzwiami na oścież otwartymi.. Pośrodku stała kobieta. Bardzo piękna, cudownie....
Odwrócił głowę i zamilkł na chwilę, jakby chcąc opanować wzruszenie, lecz po chwili mówił dalej.
- Stała samotnie, jak gdyby czekała. Miała w prawej dłoni książkę z sześcioma wstążkami, ich barwy były takie same, jak barwy tęczy u nas... ujmowała je czule palcami lewej ręki.
Usłyszawszy to, wstrzymali oddech i podnieśli głowy. Jeden z nich oparł się lekko na stole i znowu spuścił wzrok. Drugi, zasłuchany, patrzył nadal w oczy mówiącemu; bezwiednie bawił się własną dłonią.
- Zaprosiłem ją na kolację – kontynuował po chwili Trzeci zdecydowanym tonem, opierając mocniej laskę na posadzce. – Myślę, że wolne miejsce między wami, naprzeciw mnie.... będzie w sam raz.
- Cięcie!!!!!!!!!!! Świetnie. Wielkie dzięki! Powtórzymy to teraz aż do momentu, w którym ona wejdzie, ta nasza.......
..... Ecclesia. Dawać ją tutaj !
Meroutka
|