Blog Staszka - 2019.07.03: Reminiscencje - Akomodacja zwyczajów pogańskich do chrześcijaństwa PDF Drukuj Email
Blog Staszka
sobota, 13 lipca 2019 19:46

Każdy Afrykańczyk jest z natury rzeczy wierzący, nie ma tam ludzi niewierzących. Problem jednak w tym, aby przekonać ich do wiary chrześcijańskiej.

Na przykład kwestia życia wiecznego. Naturalną rzeczą jest dla nich, że życie nie kończy się na ziemi,  mają też od wieków wpojoną wiarę w istnienie duchów. Rozróżniają duchy dobre i złe. Duchy złe są źródłem nieszczęść, chorób, cierpienia, dobre przysparzają pomyślności i zdrowia. Ale widzą to jednak inaczej. Nierzadko Afrykańczyk pyta misjonarza czy Jezus Chrystus może być moim czarownikiem? Trzeba wiedzieć jak ich przekonać do zrezygnowania z takiej interpretacji świata duchów i życia po śmierci w jaką wierzyli od wieków.

Doświadczenie misjonarzy pokazuje, że trzeba być dla nich świadkiem dobrego i posiadającego wielką moc Boga. Oni tak rozumują: skoro misjonarz to dobry człowiek, więc Bóg, którego on wyznaje też musi być dobry, więc warto zainteresować się takim Bogiem białego. Jeśli więc misjonarz poprzez swoją postawę ukaże osobę Jezusa Chrystusa, który nie pragnie niczego innego jak tylko ich szczęścia, to jest szansa, że będzie w stanie przekonać ich do takiego Boga. Ale aby to osiągnąć  misjonarz najpierw musi pokochać i zaakceptować tych ludzi takimi jacy oni są z ich kulturą i historią, która ich ukształtowana, a dopiero potem może im proponować coś nowego. Ich kultura istnieje od  tysięcy lat i nie sposób jest ją po prostu odrzucić.

Jednym z przykładów akceptacji przez kościół ich zwyczaju dotyczącego obcowania ze światem zmarłych jest zgoda na to, że nie ma tam cmentarzy tak jak u nas. Każda rodzina, w tym katolicka, chce mieć przed swoim domem groby zmarłych rodziców czy krewnych, ponieważ oni dalej w ten sposób żyją blisko nich. Ci najbardziej kochani są zakopywani  nawet wewnątrz domu. Msza św. pogrzebowa odbywa się zatem na podwórku, gdzie zmarły żył albo tam, gdzie się urodził. Jeden z misjonarzy powiedział: nie wychowujmy ich na nasz sposób europejski, lecz pozostawmy im to, co jest im właściwe, badajmy ich obyczaje i zwyczaje, aby je udoskonalić i uświęcić.

Podam inny przykład ważnego zwyczaju plemiennego, który został przeniesiony do obrzędu Mszy Świętej. Kiedyś, gdy pojawiały się problemy w wiosce, zwoływano radę starszych i wszystkich mieszkańców i uroczyście wnoszono mądrość danego plemienia w postaci totemu lub jakiejś księgi. Uważano, że w świetle tej księgi wszystkie problemy zostaną rozwiązane. Ten plemienny zwyczaj teraz ubogaca przeżycie Mszy Świętej. Otóż podczas czytań mszalnych Ewangeliarz wnoszony jest przez kobiety w uroczystej procesji. Jedna z kobiet na plecach ma przykryty kosz, w którym znajduje się Ewangeliarz - Słowo Boże. Czasami jest urozmaicenie i w koszu umieszczone jest dziecko, które trzyma Ewangeliarz. Wymyślają również inne sposoby wniesienia Ewangeliarza. Zobaczycie  to na filmie poniżej.

Misjonarze zmienili więc tylko zawartość kosza. Plemienną mądrość zastępuje teraz  Ewangelia. Najpierw Ewangeliarz jest ucałowany i zaprezentowany całemu ludowi – wtedy następują żywe reakcje: radość, śpiewy, oklaski – a następnie kapłan ogłasza, że w świetle Słowa Bożego będą teraz rozważane problemy ich życia. Jako ciekawostka obrzęd ten po raz pierwszy pojawił się podczas Mszy Świętej podczas  pielgrzymki Jana  Pawła II w Kamerunie. Wszystkich wtedy to zachwyciło. Teraz taki ceremoniał stał się powszechny przy okazji większych uroczystości.

Na filmie pokazuję dwa fragmenty z dwu uroczystości. Jeden pochodzi z Mszy Świętej w czasie Chrztu Świętego  dzieci Willego. Drugi z Mszy Świętej szkolnej w  Nkoum.  W procesji widać ludzi, którzy z miotłami wokół tańczą i jakby oczyszczają przestrzeń. Na drugim urywku są to nauczyciele łącznie z dyrektorem Paulem (ten z tyłu). Niestety nie wypytałem ich po co te miotły. Ale może się jeszcze nadarzy okazja.

Zmieniony: niedziela, 14 lipca 2019 13:26
 
RocketTheme Joomla Templates