Święta codzienność. Część 4: Pod koniec dnia - Łaska PDF Drukuj Email
Artykuły
piątek, 22 kwietnia 2016 19:23

IV Pod koniec dnia – Łaska

"Naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy osiągnęli mądrość serca." (Ps 90, 12)

Historia Kopciuszka

Dzień, w którym nic się nie wydarzyło. Jest wieczór, dzień zmierza ku końcowi… I nagle, pod koniec dnia właśnie - bal!
Często tak jest w naszej codzienności. Nic nie zapowiada czegoś nadzwyczajnego. Pora żegnać kolejny dzień. A tu łaska, jak książę z Kopciuszka. Jezus jak ów książę szuka nas z tym "szklanym pantofelkiem", szuka nas pośród codzienności. I znajdzie! 

Kopciuszek ewangelii: Zacheusz.
"Potem wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A [był tam] pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany." (Łk 19, 2-6) 

Być może gdy wchodzili do Jerycha był już wieczór. Jerycho to „najstarsze miasto świata” (tak się o nim mówi). I w tym Zacheusz. Jego codzienność – stan grzechu, z racji na swój zawód. Czyli mimo bogactwa, żyje w duchowym prochu (grzech). Dzień jak co dzień. Z dodatkową atrakcją: Jezus miał przechodzić. Zacheusz musiał coś wiedzieć o Jezusie, interesował się nim. Jak widz, wychylający się ze swej codzienności, oglądający ciekawy film. Popatrzyć, przeżyć i wrócić „do siebie”. Znamy to wszyscy. Zacheusz nie przypuszczał, że obiekt jego obserwacji... wejdzie „na żywo” w jego codzienność. (Można sobie wyobrazić: papież przejeżdża przez moje miasto, wdrapuję się na płot... itd). «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Książę odnalazł swego Kopciuszka! Jezus zasiadł za stołem = wszedł w codzienność Zacheusza. Łaska. I wszystko się zmieniło! 

Ja: to właśnie. Niedziela 1985. Wieczór. Koniec dnia. I z ciekawości i z solidarności idę „robić frekwencję”. Jako widz bardziej. I nauka o… ŁASCE. Wchodząc do kościoła, nie przypuszczałem, że powali mnie łaska. Jezus wszedł w moją codzienność i zmienił wszystko, jak u Zacheusza. Godzinę przed tym nawet nie było myśli o tym, że coś się wydarzy. Pod koniec dnia – łaska.

W naszej codzienności „kopciuszka”, nagle możemy otrzymać zaproszenie na spotkanie. Tu i teraz. Jezus do Zacheusza: „zejdź prędko”. Wykorzystać te minuty, sekundy łaski!

Niedziela

Jezus gdy trzeba robi nam Święto. To właśnie jest niedziela. Zanurzeni w codzienności, nie dostrzegamy łaski tego dnia i ŁASKI niedzielnej Mszy św. Ta łaska płynie z faktu Zmartwychwstania Jezusa. Nie ma szarości bez końca, nie ma cierpień bez końca, nie ciemności bez końca. Zawsze jest zakończenie… a potem Zmartwychwstanie. Nikt z najbliższych Jezusa nie przypuszczał, że tak zakończy się ta historia. Jezus umarł, dzień się skończył. Potem codzienność. 3 dni! A tu Zmartwychwstanie!!! O tym przypomina nam niedziela. Ja kiedyś nie lubiłem niedziel. Bo wydawały mi się jednym wielkim monotonnym rytuałem. (Teraz też mam z tym problem – w niedzielę najwięcej roboty). Ten dzień przypomina nam, że Jezus od czasu do czasu robi nam Święto, które potem rozświetla naszą codzienność. I pozwala dostrzec jej świętość.

Przykłady „Łaski pod koniec dnia”

MARYJA: Wiesia: Maryja nie powinna być „na deser”, ale nieustannie obecna w nauczaniu, w Słowie Bożym. Ale jest Ona tą łaską dla tych, którzy nie potrafią znaleźć w codzienności drogi  do Jezusa. Nie potrafią, nie mogą zwrócić się do Niego osobiście. Może nie ufają, może nie wierzą? Próbowali i zmęczyli się tym i znużyli się tym. To też w historii zbawienia. Stary Testament – pod koniec, jak pod koniec dnia, zjawia się Maryja. Z tego ludu – Łaska… Wesele w Kanie Galilejskiej. W beznadziejnej sytuacji w ludzkiej codzienności. Bo pełno codziennie sytuacji beznadziejnych. Maryja znajduje wyjście z sytuacji beznadziejnej. Łaska. Te tytuły, które daliśmy Maryi: Matka nieustającej pomocy, Ucieczka grzesznych, Wspomożenie wiernych. Oczywiście ludzkość przesadziła trochę z tymi tytułami. Przykład: „Lecz kiedy Ojciec rozgniewany siecze, szczęśliwy, kto się do Matki uciecze.” Ale w najstarszej modlitwie Maryjnej: „Z Synem swoim nas pojednaj, Synowi swojemu nas polecaj, swojemu Synowi nas oddawaj.” Wszystkie Objawienia maryjne. Fatima, Lourdes, Guadalupe. Szczególne Guadalupe. Hiszpanie próbowali nawracać na chrześcijaństwo Indian. Ogniem i mieczem. I nic, tylko zło. Krwawa codzienność. Maryja objawiła się Indianinowi w Guadalupe i to wystarczyło, aby Indianie przyszli do Jezusa. "Drogi synku, kocham cię. Jestem Maryja, zawsze Dziewica, Matka Prawdziwego Boga, który daje i zachowuje życie. On jest Stwórcą wszechrzeczy, jest wszechobecny. Jest Panem nieba i ziemi. Chcę mieć świątynię w miejscu, w którym okażę współczucie twemu ludowi i wszystkim ludziom, którzy szczerze proszą mnie o pomoc w swojej pracy i w swoich smutkach. Tutaj zobaczę ich łzy. Ale uspokoję ich i pocieszę. Idź teraz i powiedz biskupowi o wszystkim, co tu widziałeś i słyszałeś".

Ks. Jerzy Popiełuszko: „Dzisiaj przed obiadem o 12.00 poszedłem odmówić różaniec w kościele na chórze. Błogosławiona cisza. Nad amboną złoty krzyż. Od czasu do czasu wpadał promyk słońca i krzyż rozjaśniał się złotą, ciepłą poświatą. Potem następował mrok. Boże, jak bardzo podobne jest ludzkie życie, szare, trudne, czasami ponure i byłoby nie do zniesienia, gdyby nie promyki radości, Twojej obecności, znaku, że jesteś z nami, ciągle taki sam, dobry i kochający.” (25 XII 1983). Szczególiki, sekundy – z taką intensywnością przeżyte, że dają „powera” na dalszą drogę.

Moje pożegnania na Ukrainie. Koszmar pożegnań, znając siebie. I przyszedł pomysł, aby te pożegnania ułożyć w czasie. I było spokojnie i pięknie!

Zanurzenie codzienności w Bogu

„Na kraniec siedmiu mórz,
Na kraniec siedmiu zórz
Przypłynął raz kapitan,
Z księżycem się przywitał
I zapadł w sen ... i śnił ...
Mija młodość jak woda,
Czoło chmurzy się częściej -
A tu nagle pogoda,
Taka dobra pogoda na szczęście!

Nikt otuchy nie doda,
Cienie kłębią się gęściej -
Aż tu nagle pogoda,
Taka dobra pogoda,
Odpowiednia pogoda na szczęście!
Coraz trudniej po schodach,
Coraz puściej w kredensie -
Aż tu nagle pogoda,
Taka dobra pogoda,
Odpowiednia pogoda na szczęście!
Z tysiąca szarych biur
Zmęczony wyszedł chór.
Odstawił w kąt liczydła,
Wykąpał się w powidłach
I zapadł w sen ... i śnił ...
Mija młodość” (Agnieszka Osiecka).
To jakby odpowiedź na to, co wczoraj i piosenkę „Czas nas uczy pogody”. Pogoda jest darem, nie przychodzi z czasem. To Łaska pod koniec dnia.

A gdy dzień się kończy i żadnej łaski? Tu trzeba odrzucić znowu fałszywą „mądrość ludową”: „Nie chwal dnia przed zachodem słońca” i:

Wszystkie nasze dzienne sprawy przyjm litośnie Boże prawy,
A gdy będziem zasypiali, niech Cię nawet sen nasz chwali.

Twoje oczy obrócone dzień i noc patrzą w tę stronę,
Gdzie niedołężność człowieka Twojego ratunku czeka.

Odwracaj nocne przygody, od wszelakiej broń nas szkody,
Miej nas zawsze w swojej pieczy, Stróżu i Sędzio człowieczy.

A gdy już niebo osiędziem, Tobie wspólnie śpiewać będziem,
Boże w Trójcy niepojęty, Święty, na wiek wieków Święty.

„A gdy będziem zasypiali, niech Cię nawet sen nasz chwali.”
Wtedy właśnie, przed zachodem słońca, lub po – Chwalić Boga! Oddając mu „dzienne sprawy”. Że byliśmy, że zrobiliśmy, że próbowaliśmy, że się trudziliśmy. „Zrobiłem dziś, wszystko to, co miałem zrobić!” To najpiękniejszy bonus, taka myśl!

„Twoje oczy obrócone dzień i noc patrzą w tę stronę,
Gdzie niedołężność człowieka Twojego ratunku czeka.”

Wszystko w tym mijającym dniu odbywało się pod Okiem Bożym. Dlatego to wszystko miało sens. Bóg zna moją „niedołężność”, i On nie tylko patrzy, On JEST. A jak wiadomo Bóg jest i działa jednocześnie. Nie jest On widzem oglądającym swą menażerię!

„Odwracaj nocne przygody, od wszelakiej broń nas szkody,
Miej nas zawsze w swojej pieczy, Stróżu i Sędzio człowieczy.”

I w dzień i w nocy Bóg JEST = Łaska Boża mnie strzeże i ochrania.

A jeżeli nawet to trudno dostrzec czy odczuć. To może być tak: bł. Jezrzy Matulewicz (z „Dziennika duchowego”): „Jeśli wolno prosić, to daj, Panie, abym w Twoim Kościele był jak ścierka, którą wszystko wycierają, a po zużyciu wyrzucają gdzieś w najciemniejszy, ukryty kąt. Niech i mnie tak zużyją i wykorzystają, aby tylko w Twoim Kościele przynajmniej jeden kącik był lepiej oczyszczony, aby tylko w Twoim domu było czyściej i schludniej. Niech mnie potem rzucą gdziekolwiek, jak tę brudną, zużytą ścierkę.”

Lecz wiemy o tych ścierkach. O to chodzi, że nie są wyrzucane. Z nami jest lepiej niż ze ścierkami wizytek w warszawskiej galerii. Jezus rozwiesza je w Galerii Niebo!

o. Tomasz OP

Zmieniony: piątek, 22 kwietnia 2016 19:25
 
RocketTheme Joomla Templates